Mężczyzna wpatrywał się w chłopaka z zaciekłą miną. Już
od dłuższego czasu nikt nie wyprowadził go z równowagi tak, jak ten
śpiący na ławce osobnik. Kiedy się go dotykało, a potem z całej siły
szarpało, nawet nie raczył otworzyć oczu, bo sprawdzić co się z nim
dzieje. Przewracał się po prostu na drugi bok i nadal cichutko chrapał. W
końcu policjant nie wytrzymał i zaczął krzyczeć wniebogłosy na
chłopaka. Poskutkowało.
- Czego pan ode mnie chce? – spytał zaspanym głosem, przecierając oczy.
- Będzie mandacik. No i oczywiście cały dzisiejszy dzień spędzi pan na izbie wytrzeźwień, by w spokoju dojść do siebie – odparł spokojnie mężczyzna w mundurze. – Dokumenty poproszę.
- Pan sobie żartuje?
Policjant skrzyżował ręce na piersi.
- A wyglądam na takiego, który w tym momencie stroi sobie żarty?
- Zdaje sobie pan sprawę z tego kim jestem?
- Owszem. Jednym z wielu delikwentów, którzy śpią pijani na ławce w centrum miasta i dostają ode mnie za to mandaty i wycieczkę na izbę. Nie, nie będę pana prosił o autograf, ponieważ jestem na służbie a nie na treningu pańskiej drużyny, a co za tym idzie, w tym momencie kompletnie nie interesuje mnie to gdzie pan gra, ile pan zarabia i ile może mi pan dać łapówki. Przykro mi, ale jestem uczciwy. Dostanę w końcu te dokumenty? – Zakończył. Przez całą swoją wypowiedź uporczywie wpatrywał się w Brazylijczyka.
- Ale… – zawahał się Kaka. – Nie chcę trafić z tymi alkoholikami na jedną salę. Oni mnie tam rozniosą.
- Trzeba było nie zachowywać się tak jak oni.
Kaka westchnął głęboko i podał swoje dokumenty stróżowi prawa. ***
Obracała nerwowo źdźbło trawy w palcach, wpatrując się w miejsce z którego za chwilę miał wyłonić się Angel. Denerwowała się, niczym małolata przed swoją pierwszą randką. Po tej strasznej kłótni z Kaką, przyda jej się ktoś, kto promiennie się do niej uśmiechnie, szczerze porozmawia i poklepie po ramieniu. Już dawno tego nie doświadczyła. A może nawet nigdy coś takiego nie miało miejsca.
Nagle zauważyła postać, która ewidentnie zmierzała w jej kierunku. Julia zamaskowała na swojej twarzy resztki zdenerwowania i uśmiechnęła się.
- Cześć – powiedział Angel, gdy tylko podszedł do koca, na którym siedziała dziewczyna. Chwilę później zjawiła się mała Sonea.
- No cześć. Poznaj, to moja córka, Sonea.
- Hej. Jestem Angel. – Uśmiechnął się do niej i wręczył jej wielką tabliczkę czekolady, na co dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
- Dziękuję – powiedziała i pobiegła w miejsce, w którym wcześniej się bawiła.
- Dla nas też mam taką – zaśmiał się.
- Nie musiałeś.
- Wiem, ale chciałem.
Angel usiadł obok Julii i otworzył wielką czekoladę. Zaczęli rozmawiać na różne tematy. Po pewnym czasie dziewczyna opowiedziała mu nawet o kłótni z jego kolegą z drużyny. Nie specjalnie go to zdziwiło, ale zdenerwowało. Jednak po długich prośbach obiecał, że nie będzie mu nic o tym wspominał.
Jak na zawołanie, telefon Julii rozdzwonił się, a na wyświetlaczu pojawiło się ‘Kaka’. Angel spojrzał na komórkę dziewczyny, a kiedy zobaczył kto dzwoni, aż poczerwieniał z gniewu.
- Dupek – mruknął.
Julia trzymała chwilę telefon, jednak po chwili zdecydowała się odebrać.
- Tak?
- …
- Nie interesuje mnie to.
- …
- I czego oczekujesz?
- …
- Dzwonisz tylko po to?
- …
- Dupek – powiedziała, a di Maria zaśmiał się pod nosem, że powtórzyła jego słowa.
- …
- Poradzę sobie bez twojej pomocy i łaski. Nie zasługujesz na to, żeby ze mną sypiać i w tej chwili to udowodniłeś. – Julia rozłączyła się. – Dzwonił, bo siedzi na izbie wytrzeźwień i chciał, żebym go wyciągnęła – wyjaśniła.
- Poważnie? – Otworzył szerzej oczy. – Nie sądziłem, że stać go na coś takiego.
- Ja też nie – westchnęła. – Głupia byłam.
- Nie. To on był głupi, że zrobił ci takie świństwo i tym samym oddal się światu pełnemu innych facetów.
- Zawsze należałam do tego świata, nigdy z nim nie byłam.
Angel wyglądał na zmieszanego.
- Przecież powiedziałaś, że…
- Że z nim sypiałam – weszła mu w słowo. – Owszem. Ale to dla oderwania się od rzeczywistości. Nie byłam jedyna i wiedziałam o tym. Głupio to brzmi, no ale chyba tego potrzebowałam, bo byłam sama, ale nie chciałam się z nikim wiązać.
- A teraz chcesz? – Spojrzał na nią uważnie.
- Może… Sama już nie wiem. To nieistotne. Teraz martwię się o moją pracę. Kaka mi powiedział, że gdyby nie on, to nigdy by mnie tam nie przyjęli, a ja mu teraz nie pomogłam, więc… Może być ciężko. Z deszczu pod rynnę – mruknęła.
- Nie martw się, od czegoś mnie w końcu masz, prawda? Postaram się o to, żebyś nadal czarowała urodą na recepcji. Kaka będzie codziennie patrzeć w twoje oczy, a potem zacznie pluć sobie w brodę, że był takim dupkiem dla tak wspaniałej dziewczyny jak ty. Zasłużył na to, żeby się męczyć świadomością, że już nigdy nie będzie mógł leżeć obok ciebie w łóżku, spoglądając na twoje lśniące włosy i zaróżowione policzki. Że nigdy cię nie pocałuje i nie powie, jak bardzo mu zależy. Postaram się o to.
Brunetka przyglądała się swojemu towarzyszowi, po czym przysunęła do niego i wtuliła się w jego ramię.
- Dziękuję – szepnęła. Właśnie tego brakowało jej w ciągu tych ostatnich miesięcy. Dokładnie tego rodzaju słów pokrzepienia szukała, a usłyszała je dopiero teraz, po tak długim czasie i to od osoby, która pojawiła się w jej życiu zupełnie nagle i całkiem niespodziewanie. Jednakże była mu bardzo wdzięczna za tą wizytę w jej umyśle i sercu. Takim osobom warto otwierać drzwi na oścież. – Nie jesteś taki jak Kaka. Jesteś zupełnie inny. Czuję to jak nigdy wcześniej – powiedziała i spojrzała mu prosto w oczy.
- To, że jestem inny jest pewne, ale czy odpowiedni?
- Nie widzę przeciwwskazań – zaśmiała się i nachyliła, by go pocałować. Nie opierał się. Po raz pierwszy w życiu nie działał według swojego planu i pozwolił sobie ponieść się emocjom wraz ze wspaniałą kobietą.
Kiedy oderwali od siebie usta, Julia spojrzała w kierunku swojej córki. Okazało się, że dziewczynka usnęła pod drzewem, wciąż trzymając w ręku czekoladę od Angela.
- Chyba czas wracać – powiedział chłopak i poszedł do Sonei, by wziąć ją na ręce i zanieść do samochodu zaparkowanego nieopodal. Następnie wrócił i pomógł Julii w zbieraniu rzeczy.
- Podwiozę cię, bo sama nie wniesiesz Sonei i tych wszystkich rzeczy – powiedział, gdy wsiadali do auta. Julia skinęła głową i usiadła na miejscu pasażera.
- Dziękuję za to, że przyjechałeś i za to ogromne wsparcie.
- Nie ma o czym mówić. W sumie to ja powinienem ci dziękować.
Julia zdziwiła się.
- Za co?
- Za to, że radykalnie zmieniłaś moje podejście do kobiet. To nieprawda, że ich nie potrzebuję. A przynajmniej nieprawdą jest to, że nie potrzebuję tej jedynej.
Brunetka spuściła głowę tak, by włosy zasłaniały jej lekko zarumienione policzka. Cieszyła się, że ktoś tak o niej mówił. To podniosło ją na duchu.
- Może zostaniesz na dłużej? Sonea śpi, napijemy się kawy, co ty na to? – zapytała Julia, kiedy dotarli pod jej dom.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to bardzo chętnie.
Angel znów wziął na ręce śpiącą dziewczynkę, Julia zabrała resztę rzeczy i weszli do mieszkania. Chłopak położył Soneę w łóżeczku w pokoju dziecięcym, po czym wrócił do salonu.
Xabi by mnie nie poznał – pomyślał. Albo uznałby, że zwariowałem.
- Kawy?
- Nie, dziękuję.
- No to co będziemy robić? – Uniosła jedną brew ku górze, uśmiechnęła się szelmowsko i pocałowała swojego towarzysza prosto w usta. Po raz kolejny.
- Czego pan ode mnie chce? – spytał zaspanym głosem, przecierając oczy.
- Będzie mandacik. No i oczywiście cały dzisiejszy dzień spędzi pan na izbie wytrzeźwień, by w spokoju dojść do siebie – odparł spokojnie mężczyzna w mundurze. – Dokumenty poproszę.
- Pan sobie żartuje?
Policjant skrzyżował ręce na piersi.
- A wyglądam na takiego, który w tym momencie stroi sobie żarty?
- Zdaje sobie pan sprawę z tego kim jestem?
- Owszem. Jednym z wielu delikwentów, którzy śpią pijani na ławce w centrum miasta i dostają ode mnie za to mandaty i wycieczkę na izbę. Nie, nie będę pana prosił o autograf, ponieważ jestem na służbie a nie na treningu pańskiej drużyny, a co za tym idzie, w tym momencie kompletnie nie interesuje mnie to gdzie pan gra, ile pan zarabia i ile może mi pan dać łapówki. Przykro mi, ale jestem uczciwy. Dostanę w końcu te dokumenty? – Zakończył. Przez całą swoją wypowiedź uporczywie wpatrywał się w Brazylijczyka.
- Ale… – zawahał się Kaka. – Nie chcę trafić z tymi alkoholikami na jedną salę. Oni mnie tam rozniosą.
- Trzeba było nie zachowywać się tak jak oni.
Kaka westchnął głęboko i podał swoje dokumenty stróżowi prawa. ***
Obracała nerwowo źdźbło trawy w palcach, wpatrując się w miejsce z którego za chwilę miał wyłonić się Angel. Denerwowała się, niczym małolata przed swoją pierwszą randką. Po tej strasznej kłótni z Kaką, przyda jej się ktoś, kto promiennie się do niej uśmiechnie, szczerze porozmawia i poklepie po ramieniu. Już dawno tego nie doświadczyła. A może nawet nigdy coś takiego nie miało miejsca.
Nagle zauważyła postać, która ewidentnie zmierzała w jej kierunku. Julia zamaskowała na swojej twarzy resztki zdenerwowania i uśmiechnęła się.
- Cześć – powiedział Angel, gdy tylko podszedł do koca, na którym siedziała dziewczyna. Chwilę później zjawiła się mała Sonea.
- No cześć. Poznaj, to moja córka, Sonea.
- Hej. Jestem Angel. – Uśmiechnął się do niej i wręczył jej wielką tabliczkę czekolady, na co dziewczyna otworzyła szeroko oczy.
- Dziękuję – powiedziała i pobiegła w miejsce, w którym wcześniej się bawiła.
- Dla nas też mam taką – zaśmiał się.
- Nie musiałeś.
- Wiem, ale chciałem.
Angel usiadł obok Julii i otworzył wielką czekoladę. Zaczęli rozmawiać na różne tematy. Po pewnym czasie dziewczyna opowiedziała mu nawet o kłótni z jego kolegą z drużyny. Nie specjalnie go to zdziwiło, ale zdenerwowało. Jednak po długich prośbach obiecał, że nie będzie mu nic o tym wspominał.
Jak na zawołanie, telefon Julii rozdzwonił się, a na wyświetlaczu pojawiło się ‘Kaka’. Angel spojrzał na komórkę dziewczyny, a kiedy zobaczył kto dzwoni, aż poczerwieniał z gniewu.
- Dupek – mruknął.
Julia trzymała chwilę telefon, jednak po chwili zdecydowała się odebrać.
- Tak?
- …
- Nie interesuje mnie to.
- …
- I czego oczekujesz?
- …
- Dzwonisz tylko po to?
- …
- Dupek – powiedziała, a di Maria zaśmiał się pod nosem, że powtórzyła jego słowa.
- …
- Poradzę sobie bez twojej pomocy i łaski. Nie zasługujesz na to, żeby ze mną sypiać i w tej chwili to udowodniłeś. – Julia rozłączyła się. – Dzwonił, bo siedzi na izbie wytrzeźwień i chciał, żebym go wyciągnęła – wyjaśniła.
- Poważnie? – Otworzył szerzej oczy. – Nie sądziłem, że stać go na coś takiego.
- Ja też nie – westchnęła. – Głupia byłam.
- Nie. To on był głupi, że zrobił ci takie świństwo i tym samym oddal się światu pełnemu innych facetów.
- Zawsze należałam do tego świata, nigdy z nim nie byłam.
Angel wyglądał na zmieszanego.
- Przecież powiedziałaś, że…
- Że z nim sypiałam – weszła mu w słowo. – Owszem. Ale to dla oderwania się od rzeczywistości. Nie byłam jedyna i wiedziałam o tym. Głupio to brzmi, no ale chyba tego potrzebowałam, bo byłam sama, ale nie chciałam się z nikim wiązać.
- A teraz chcesz? – Spojrzał na nią uważnie.
- Może… Sama już nie wiem. To nieistotne. Teraz martwię się o moją pracę. Kaka mi powiedział, że gdyby nie on, to nigdy by mnie tam nie przyjęli, a ja mu teraz nie pomogłam, więc… Może być ciężko. Z deszczu pod rynnę – mruknęła.
- Nie martw się, od czegoś mnie w końcu masz, prawda? Postaram się o to, żebyś nadal czarowała urodą na recepcji. Kaka będzie codziennie patrzeć w twoje oczy, a potem zacznie pluć sobie w brodę, że był takim dupkiem dla tak wspaniałej dziewczyny jak ty. Zasłużył na to, żeby się męczyć świadomością, że już nigdy nie będzie mógł leżeć obok ciebie w łóżku, spoglądając na twoje lśniące włosy i zaróżowione policzki. Że nigdy cię nie pocałuje i nie powie, jak bardzo mu zależy. Postaram się o to.
Brunetka przyglądała się swojemu towarzyszowi, po czym przysunęła do niego i wtuliła się w jego ramię.
- Dziękuję – szepnęła. Właśnie tego brakowało jej w ciągu tych ostatnich miesięcy. Dokładnie tego rodzaju słów pokrzepienia szukała, a usłyszała je dopiero teraz, po tak długim czasie i to od osoby, która pojawiła się w jej życiu zupełnie nagle i całkiem niespodziewanie. Jednakże była mu bardzo wdzięczna za tą wizytę w jej umyśle i sercu. Takim osobom warto otwierać drzwi na oścież. – Nie jesteś taki jak Kaka. Jesteś zupełnie inny. Czuję to jak nigdy wcześniej – powiedziała i spojrzała mu prosto w oczy.
- To, że jestem inny jest pewne, ale czy odpowiedni?
- Nie widzę przeciwwskazań – zaśmiała się i nachyliła, by go pocałować. Nie opierał się. Po raz pierwszy w życiu nie działał według swojego planu i pozwolił sobie ponieść się emocjom wraz ze wspaniałą kobietą.
Kiedy oderwali od siebie usta, Julia spojrzała w kierunku swojej córki. Okazało się, że dziewczynka usnęła pod drzewem, wciąż trzymając w ręku czekoladę od Angela.
- Chyba czas wracać – powiedział chłopak i poszedł do Sonei, by wziąć ją na ręce i zanieść do samochodu zaparkowanego nieopodal. Następnie wrócił i pomógł Julii w zbieraniu rzeczy.
- Podwiozę cię, bo sama nie wniesiesz Sonei i tych wszystkich rzeczy – powiedział, gdy wsiadali do auta. Julia skinęła głową i usiadła na miejscu pasażera.
- Dziękuję za to, że przyjechałeś i za to ogromne wsparcie.
- Nie ma o czym mówić. W sumie to ja powinienem ci dziękować.
Julia zdziwiła się.
- Za co?
- Za to, że radykalnie zmieniłaś moje podejście do kobiet. To nieprawda, że ich nie potrzebuję. A przynajmniej nieprawdą jest to, że nie potrzebuję tej jedynej.
Brunetka spuściła głowę tak, by włosy zasłaniały jej lekko zarumienione policzka. Cieszyła się, że ktoś tak o niej mówił. To podniosło ją na duchu.
- Może zostaniesz na dłużej? Sonea śpi, napijemy się kawy, co ty na to? – zapytała Julia, kiedy dotarli pod jej dom.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to bardzo chętnie.
Angel znów wziął na ręce śpiącą dziewczynkę, Julia zabrała resztę rzeczy i weszli do mieszkania. Chłopak położył Soneę w łóżeczku w pokoju dziecięcym, po czym wrócił do salonu.
Xabi by mnie nie poznał – pomyślał. Albo uznałby, że zwariowałem.
- Kawy?
- Nie, dziękuję.
- No to co będziemy robić? – Uniosła jedną brew ku górze, uśmiechnęła się szelmowsko i pocałowała swojego towarzysza prosto w usta. Po raz kolejny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz