Idąc do pracy, była zadowolona i uśmiechnięta, mimo, że
obudziła się w łóżku sama – jak zawsze. Z nocy na noc przestało jej to
przeszkadzać. Doszła do wniosku, że partner na stałe nie jest jej teraz
potrzebny. Miała zbyt dużo zmartwień, by dokładać sobie jeszcze latanie
jak służąca obok faceta. Ponad to, musiała poszukać nowej pracy,
ponieważ ta do której właśnie szła, nie była zbyt satysfakcjonująca.
Niby niewiele musiała w niej robić, ale jeśli już, to przeważnie były to
niezbyt miłe sytuacje. Do tego, same osoby, które tam pracowały, były
bardzo mało sympatyczne. Cały czas nadawali na sobie wzajemnie.
Okropność. Problem był tylko w tym, że nie za bardzo wiedziała, gdzie
szukać. Inny hotel? Raczej nie, ponieważ byłoby tak samo. No cóż,
musiała się nad tym jeszcze poważnie zastanowić. Póki co, nie chciała
psuć sobie dobrego humoru.
Wchodząc do hotelu, uśmiechnęła się sztucznie do jednej z pracownic, na co ta odpowiedziała jej lekkim skinieniem głowy. Następnie poszła do pomieszczenia, w którym mogła zostawić swoje rzeczy. Jak zwykle zastała tam właściciela hotelu, obściskującego się z jakąś nową pracownicą, której brunetka nie miała jeszcze okazji poznać.
- Dzień dobry – mruknęła. Małolata, tak namiętnie pieszcząca się z szefem jeszcze minutę temu, teraz zarumieniła się i szybko zaczęła dopinać guziki swojej służbowej koszuli.
- O, przyszła moja druga piękność. – Mężczyzna wyszczerzył zęby w okropnym uśmiechu.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zostawiła swoje rzeczy i poszła na recepcję. Ten obleśny staruch nie zwolnił jej jeszcze tylko dlatego, że ciągle miał na dzieję, że w końcu zgodzi się iść z nim do łóżka. Ale ona nigdy by do tego nie dopuściła. Ma do sobie na tyle szacunku… Współczuła tylko tym biednym, naiwnym małolatom, które myślą, że wskakując mu pod pościel, będą miały zapewnione lepsze warunki pracy. Oczywiście…
Brunetka zastąpiła swoją poprzedniczkę i od razu wzięła się do papierkowej roboty.
Po skończonej zmianie, szef jak zwykle chciał ją zaciągnąć do pokoju hotelowego, jednak – na całe szczęście – znów udało jej się wyjść z tego obronną ręką. Miała już tego serdecznie dość. Z początku wydawało jej się, że po jakimś czasie te głupie propozycje mu się znudzą, jednak on najwyraźniej nie odpuszczał, dopóki nie osiągnął zamierzonego sobie celu. Ale ona też nie miała zamiaru ustępować. Nie musiała wchodzić obcym facetom do łóżek, by dostać wymarzoną pracę, ponieważ wiedziała, że doskonale da sobie radę bez tego.
Teraz wyszła z pracy i nie chciała o tym myśleć. Musiała zrobić jakieś zakupy, ponieważ spodziewała się gościa. Wstąpiła więc do pobliskiego sklepu i kupiła kilka najpotrzebniejszych produktów, chociaż była to czysta formalność, gdyż doskonale wiedziała, że wolny czas spędzą nad czymś zupełnie innym od jedzenia, picia kawy czy plotkowaniu.
Weszła do domu i trochę w nim posprzątała. Ledwo skończyła, a rozległ się dźwięk dzwonka. Otworzyła drzwi, a w progu ujrzała znajomą twarz.
- Cześć – powiedziała, gestem ręki wskazując, by gość wszedł. Ten tylko nachylił się ku niej i pocałował namiętnie. Nogą zamknął drzwi, nie przestając pieścić ust dziewczyny. Zdecydowanym krokiem weszli do sypialni, po czym rzucili się na łóżko. Chłopak pieścił ciało brunetki chyba na wszystkie możliwe sposoby. Było jej niewyobrażalnie dobrze, więc modliła się, by nie przestawał.
Zawsze tak to wyglądało. On przychodził, prawie nic nie mówiąc, ona poddawała się jego rozkoszom. Potem kochali się całą noc, aż do upadłego, a rano dziewczyna zostawała sama. Nie przeszkadzało jej to. Potrzebowała tego, a że nie miała najmniejszego zamiaru pakować się w związek, było to chyba najlepsze rozwiązanie. Traktowała to jako oderwanie się od szarej i męczącej rzeczywistości. Doskonale wiedziała, że chłopak chodził też do innych kobiet, ale to również jej nie martwiło. Przecież był popularną i powszechnie znaną osobą, więc mógł pozwolić sobie na takie rzeczy. A ona powinna się cieszyć, że między treningami i innymi zajęciami znajduje czas dla niej.
Nigdy nie rozmawiali o swoich uczuciach ani o życiu prywatnym. Ona wiedziała tylko tyle, że jest zawodnikiem Realu, a resztę mogła wyczytać w internecie, jak każdy jego fan. On natomiast wiedział o niej jeszcze mniej, choć może te informacje były dużo bardziej znaczące niż na przykład data urodzenia. Znał jej imię i nazwisko, miejsce pracy oraz adres zamieszkania. No ale przecież nie mogli spotykać się w byle jakim hotelu.
Julia otworzyła oczy i przetarła je. Miała dzisiaj wolne, więc zdążyła odespać nocne igraszki. Spojrzała na poduszkę obok. Tym razem nie była zupełnie pusta. Leżała na niej kartka. Brunetka podparła się na łokciach i wzięła do rąk kawałek papieru. ‘Do zobaczenia za dwa dni, moja gorąca towarzyszko’. Napis był bardzo ładny i estetyczny, jak na faceta. Mimo tego, że Julia nie przywiązywała emocjonalnej wartości do takich wiadomości, ta wywołała szeroki uśmiech na jej szczupłej twarzy.
Wyszła spod ciepłej kołdry i ruszyła do łazienki. Musiała doprowadzić się do normalnego stanu, ponieważ obiecała dzisiaj rodzicom, że ich odwiedzi. Byli już w dość sędziwym wieku, aczkolwiek wcale nie dawali tego po sobie poznać. Jej tata był żwawym i pełnym energii mężczyzną, który zawsze znalazłby czas na pomoc swojej ukochanej córeczce. Natomiast jej mama uwielbiała swój ogród oraz wspólne rozmowy o życiu.
Umyła się, ubrała, a potem zrobiła delikatny makijaż. Nie lubiła ostro się malować. Zdecydowanie preferowała delikatne muśnięcie powiek i ust od tony różu na policzkach i jeszcze większej ilości tuszu do rzęs.
Kiedy wszystkie niezbędne czynności zostały wykonane, dziewczyna wyszła z domu. Jak zwykle szła tymi samymi ulicami. Ostatnio całe jej życie opierało się na monotonii. Te same drogi, ci sami ludzie… Nawet jej spotkania z piłkarzem zawsze wyglądały tak samo. Była młoda, miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, a już musiała zrezygnować ze swoich marzeń i planów. Może i nie żałowała tego aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać, jednakże czasami napadały ją chwile smutku i łez. Zawsze chciała być niezależną podróżniczką. Chciała poznawać świat, religie, kultury, ludzi… A teraz musi zadowolić się pracą w hotelu, którego szefem jest obleśny zboczeniec i nocnymi igraszkami z gwiazdą Realu.
Nigdy nie interesowała się piłką nożną. Owszem, czasami oglądała jakiś mecz, ale tylko w ostateczności. Nie mogła zrozumieć jak ludzie mogę aż tak fascynować się tym sportem. Wiedziała co to spalony, znała też ogólne zasady, ale nie dostrzegała w tym ani odrobiny piękna czy wspaniałości. Może to dziwne, zważywszy, że mieszkała w Madrycie – mieście Królewskich.
Nawet nie dostrzegła, gdy znalazła się tuż przed domem swoich rodziców. Nie zastanawiając się, weszła do środka i od razu powędrowała do kuchni.
- Julcia! – zawołała kobieta, siedząca przy stole.
- Cześć, mamo. – Dziewczyna podeszła do swojej rodzicielki i mocno ją uściskała. – Gdzie tata i Sonea?
- Poszli na spacer do parku – odparła. – Napijesz się czegoś?
Brunetka potaknęła skinieniem głowy, po czum usiadła. Starsza kobieta postawiła przed nią kubek białej herbaty oraz kawałek szarlotki.
- Jak się miewasz, córeczko?
- Całkiem nieźle. A jak twoje nogi? Mam nadzieję, że jedyna szwankująca u ciebie rzez jest już w pełni zdrowa – zaśmiała się.
- Tak, tak. Już w porządku.
I tak obie kobiety pogrążyły się w rozmowie o wszystkim i o niczym. Ale właśnie to było w tym wszystkim najpiękniejsze…
Wchodząc do hotelu, uśmiechnęła się sztucznie do jednej z pracownic, na co ta odpowiedziała jej lekkim skinieniem głowy. Następnie poszła do pomieszczenia, w którym mogła zostawić swoje rzeczy. Jak zwykle zastała tam właściciela hotelu, obściskującego się z jakąś nową pracownicą, której brunetka nie miała jeszcze okazji poznać.
- Dzień dobry – mruknęła. Małolata, tak namiętnie pieszcząca się z szefem jeszcze minutę temu, teraz zarumieniła się i szybko zaczęła dopinać guziki swojej służbowej koszuli.
- O, przyszła moja druga piękność. – Mężczyzna wyszczerzył zęby w okropnym uśmiechu.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Zostawiła swoje rzeczy i poszła na recepcję. Ten obleśny staruch nie zwolnił jej jeszcze tylko dlatego, że ciągle miał na dzieję, że w końcu zgodzi się iść z nim do łóżka. Ale ona nigdy by do tego nie dopuściła. Ma do sobie na tyle szacunku… Współczuła tylko tym biednym, naiwnym małolatom, które myślą, że wskakując mu pod pościel, będą miały zapewnione lepsze warunki pracy. Oczywiście…
Brunetka zastąpiła swoją poprzedniczkę i od razu wzięła się do papierkowej roboty.
Po skończonej zmianie, szef jak zwykle chciał ją zaciągnąć do pokoju hotelowego, jednak – na całe szczęście – znów udało jej się wyjść z tego obronną ręką. Miała już tego serdecznie dość. Z początku wydawało jej się, że po jakimś czasie te głupie propozycje mu się znudzą, jednak on najwyraźniej nie odpuszczał, dopóki nie osiągnął zamierzonego sobie celu. Ale ona też nie miała zamiaru ustępować. Nie musiała wchodzić obcym facetom do łóżek, by dostać wymarzoną pracę, ponieważ wiedziała, że doskonale da sobie radę bez tego.
Teraz wyszła z pracy i nie chciała o tym myśleć. Musiała zrobić jakieś zakupy, ponieważ spodziewała się gościa. Wstąpiła więc do pobliskiego sklepu i kupiła kilka najpotrzebniejszych produktów, chociaż była to czysta formalność, gdyż doskonale wiedziała, że wolny czas spędzą nad czymś zupełnie innym od jedzenia, picia kawy czy plotkowaniu.
Weszła do domu i trochę w nim posprzątała. Ledwo skończyła, a rozległ się dźwięk dzwonka. Otworzyła drzwi, a w progu ujrzała znajomą twarz.
- Cześć – powiedziała, gestem ręki wskazując, by gość wszedł. Ten tylko nachylił się ku niej i pocałował namiętnie. Nogą zamknął drzwi, nie przestając pieścić ust dziewczyny. Zdecydowanym krokiem weszli do sypialni, po czym rzucili się na łóżko. Chłopak pieścił ciało brunetki chyba na wszystkie możliwe sposoby. Było jej niewyobrażalnie dobrze, więc modliła się, by nie przestawał.
Zawsze tak to wyglądało. On przychodził, prawie nic nie mówiąc, ona poddawała się jego rozkoszom. Potem kochali się całą noc, aż do upadłego, a rano dziewczyna zostawała sama. Nie przeszkadzało jej to. Potrzebowała tego, a że nie miała najmniejszego zamiaru pakować się w związek, było to chyba najlepsze rozwiązanie. Traktowała to jako oderwanie się od szarej i męczącej rzeczywistości. Doskonale wiedziała, że chłopak chodził też do innych kobiet, ale to również jej nie martwiło. Przecież był popularną i powszechnie znaną osobą, więc mógł pozwolić sobie na takie rzeczy. A ona powinna się cieszyć, że między treningami i innymi zajęciami znajduje czas dla niej.
Nigdy nie rozmawiali o swoich uczuciach ani o życiu prywatnym. Ona wiedziała tylko tyle, że jest zawodnikiem Realu, a resztę mogła wyczytać w internecie, jak każdy jego fan. On natomiast wiedział o niej jeszcze mniej, choć może te informacje były dużo bardziej znaczące niż na przykład data urodzenia. Znał jej imię i nazwisko, miejsce pracy oraz adres zamieszkania. No ale przecież nie mogli spotykać się w byle jakim hotelu.
Julia otworzyła oczy i przetarła je. Miała dzisiaj wolne, więc zdążyła odespać nocne igraszki. Spojrzała na poduszkę obok. Tym razem nie była zupełnie pusta. Leżała na niej kartka. Brunetka podparła się na łokciach i wzięła do rąk kawałek papieru. ‘Do zobaczenia za dwa dni, moja gorąca towarzyszko’. Napis był bardzo ładny i estetyczny, jak na faceta. Mimo tego, że Julia nie przywiązywała emocjonalnej wartości do takich wiadomości, ta wywołała szeroki uśmiech na jej szczupłej twarzy.
Wyszła spod ciepłej kołdry i ruszyła do łazienki. Musiała doprowadzić się do normalnego stanu, ponieważ obiecała dzisiaj rodzicom, że ich odwiedzi. Byli już w dość sędziwym wieku, aczkolwiek wcale nie dawali tego po sobie poznać. Jej tata był żwawym i pełnym energii mężczyzną, który zawsze znalazłby czas na pomoc swojej ukochanej córeczce. Natomiast jej mama uwielbiała swój ogród oraz wspólne rozmowy o życiu.
Umyła się, ubrała, a potem zrobiła delikatny makijaż. Nie lubiła ostro się malować. Zdecydowanie preferowała delikatne muśnięcie powiek i ust od tony różu na policzkach i jeszcze większej ilości tuszu do rzęs.
Kiedy wszystkie niezbędne czynności zostały wykonane, dziewczyna wyszła z domu. Jak zwykle szła tymi samymi ulicami. Ostatnio całe jej życie opierało się na monotonii. Te same drogi, ci sami ludzie… Nawet jej spotkania z piłkarzem zawsze wyglądały tak samo. Była młoda, miała zaledwie dwadzieścia pięć lat, a już musiała zrezygnować ze swoich marzeń i planów. Może i nie żałowała tego aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać, jednakże czasami napadały ją chwile smutku i łez. Zawsze chciała być niezależną podróżniczką. Chciała poznawać świat, religie, kultury, ludzi… A teraz musi zadowolić się pracą w hotelu, którego szefem jest obleśny zboczeniec i nocnymi igraszkami z gwiazdą Realu.
Nigdy nie interesowała się piłką nożną. Owszem, czasami oglądała jakiś mecz, ale tylko w ostateczności. Nie mogła zrozumieć jak ludzie mogę aż tak fascynować się tym sportem. Wiedziała co to spalony, znała też ogólne zasady, ale nie dostrzegała w tym ani odrobiny piękna czy wspaniałości. Może to dziwne, zważywszy, że mieszkała w Madrycie – mieście Królewskich.
Nawet nie dostrzegła, gdy znalazła się tuż przed domem swoich rodziców. Nie zastanawiając się, weszła do środka i od razu powędrowała do kuchni.
- Julcia! – zawołała kobieta, siedząca przy stole.
- Cześć, mamo. – Dziewczyna podeszła do swojej rodzicielki i mocno ją uściskała. – Gdzie tata i Sonea?
- Poszli na spacer do parku – odparła. – Napijesz się czegoś?
Brunetka potaknęła skinieniem głowy, po czum usiadła. Starsza kobieta postawiła przed nią kubek białej herbaty oraz kawałek szarlotki.
- Jak się miewasz, córeczko?
- Całkiem nieźle. A jak twoje nogi? Mam nadzieję, że jedyna szwankująca u ciebie rzez jest już w pełni zdrowa – zaśmiała się.
- Tak, tak. Już w porządku.
I tak obie kobiety pogrążyły się w rozmowie o wszystkim i o niczym. Ale właśnie to było w tym wszystkim najpiękniejsze…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz